Nowa strategia bezpieczeństwa USA

USA wycofują się z roli globalnego policjanta. Europa zostaje sama. Co to oznacza dla Polski, NATO i wschodniej flanki? Analiza nowej strategii bezpieczeństwa USA

Nowa strategia bezpieczeństwa USA

W grudniu 2025 roku Biały Dom opublikował nową Narodową Strategię Bezpieczeństwa — dokument określający, jak Stany Zjednoczone postrzegają swoje interesy, zagrożenia i priorytety na kolejne lata.
Choć takie założenia, dotyczące strategii USA pojawiają się cyklicznie, ta jest wyjątkowa. Dlaczego?
Bo po raz pierwszy w tak jasny sposób pokazuje odwrót Stanów od roli globalnego gwaranta bezpieczeństwa, od roli policjanta i protektora.

A to dla Europy — i dla Polski — zmienia zasady gry i to radykalnie. Czy mamy się czym martwić czy raczej powinniśmy zauważyć w tym szansę?


1. USA redefiniują swoje miejsce w świecie

Nowa strategia jest oparta na kilku twardych tezach:

• „America First” w wersji bezpieczeństwa

USA deklarują, że najważniejsze jest bezpieczeństwo własnego państwa:
– bezpieczeństwo granic,
– gospodarki,
– łańcuchów dostaw,
– infrastruktury krytycznej,
– technologii.

Reszta świata?
Współpraca tylko wtedy, gdy bezpośrednio wzmacnia to interesy amerykańskie.

• Koniec roli światowego policjanta

Dokument wprost mówi, że USA nie będą angażować się w każdy konflikt i nie będą brać odpowiedzialności za stabilność wszystkich regionów.
To historyczny zwrot — od II wojny światowej Ameryka robiła dokładnie odwrotnie.

• Priorytety geograficzne USA

Na pierwszym miejscu są:

  1. półkula zachodnia,
  2. Indo-Pacyfik,
  3. technologiczna rywalizacja z Chinami.

Europa?
Ważna, ale drugoplanowa.


2. Co USA mówią o Europie wprost?

W sekcji poświęconej Europie dokument zawiera kilka kluczowych tez:

• USA będą wspierać sojuszników — ale...

...bardziej politycznie niż militarnie. Obecność wojskowa będzie zależna od sytuacji i interesów USA co wydaje się być logiczne i zrozumiałe a co tak trudno zaakceptować niektórym europejskim politykom.

• Europa ma brać większą odpowiedzialność za obronę

Amerykanie oczekują, że kraje europejskie same sfinansują:
– zwiększenie armii,
– wzmocnienie przemysłu zbrojeniowego,
– rozwój technologii wojskowych.

To nic nowego. Podobne oczekiwania miała administracja Trumpa za jego poprzedniej kadencji. Wydaje się jednak, że teraz po prostu chcą realizacji tych oczekiwań.

• USA nie gwarantują nieograniczonej ochrony NATO

Nie ma literalnego wycofania się ze zobowiązań, ale zmienia się ton.
Ameryka nie obiecuje, że „zawsze i wszędzie” stanie w obronie Europy.

• Relacje z Europą stają się transakcyjne

Pomoc i zaangażowanie będą zależały od tego, co USA z tego mają.

To nie jest już romantyczne partnerstwo transatlantyckie jak chcieli widzieć politykę USA wobec siebie europejscy politycy — to realpolitik.

Christophe Petit-Tesson/Pool EPA

3. Europa bez parasola? Konsekwencje dla kontynentu

Ta zmiana oznacza dla Europy nową erę, którą można określić jednym zdaniem:

Europa przestaje być strategicznym priorytetem USA.

A to ma kilka skutków:

• Europa musi przyspieszyć budowę własnej obrony

Albo UE stworzy realny europejski filar NATO,
albo każdy kraj będzie musiał liczyć na siebie, co w sytuacji w której UE jest pogrążona w "wojnie wewnętrznej" o przywództwo i jak na razie wojnę tę wygrywa biurokracja i stagnacja, sprawia, że opcja grania na siebie krajów UE jest co raz bardziej realna. Oczywiście z drugiej strony tę sytuację będą chcieli wykorzystać główni gracze (przynajmniej tak siebie postrzegający) czyli Niemcy i Francja. Wszak wycofanie się USA z Europy to spełnienie ich marzeń.

• Rosja wykorzysta każdą lukę

Mniejsza uwaga USA na Europę oznacza większą swobodę Kremla w:
– presji politycznej,
– operacjach hybrydowych,
– wojnie informacyjnej,
– testowaniu odporności NATO.

JESZCZE WIĘKSZĄ SWOBODĘ NIŻ OBECNIE.

• Niemcy i Francja będą próbowały przewodzić — ale nie mają siły militarnej

To otwiera pole dla Europy Środkowo-Wschodniej. Trzeba to tylko wykorzystać.

Choć Berlin i Paryż tradycyjnie postrzegają się jako naturalni liderzy Europy, nowa sytuacja bezpieczeństwa ujawniła brutalny fakt: Zachód nie ma realnej siły militarnej, która pozwalałaby mu przewodzić kontynentowi w czasach kryzysu. Gospodarki Niemiec i Francji są duże, wpływy polityczne niemałe, ale potencjał wojskowy obu państw jest niewystarczający, by odgrywać rolę militarnego filaru Europy.

Bundeswehra jest w najgorszym stanie od zakończenia zimnej wojny. Raporty wskazują na dramatyczne braki amunicji, sprzęt, który często nie przekracza 50% sprawności, oraz wieloletnie zaniedbania, które doprowadziły do utraty zdolności bojowych. Niemcy mogą deklarować ambicje budowy „europejskiej armii”, ale z armią niezdolną do prowadzenia działań nawet na średnią skalę pozostają gigantem gospodarczym o wojskowych fundamentach z dykty i patyków.

Francja wygląda lepiej, ale tylko na pierwszy rzut oka. Jej wojsko jest dobrze wyszkolone, a tradycje militarne są silne, jednak skala sił zbrojnych jest zbyt mała, by przewodzić kontynentowi w obliczu wojny pełnoskalowej. Francuska armia jest zbudowana pod operacje ekspedycyjne — interwencje w Afryce, misje międzynarodowe — a nie pod konfrontację z pełnowymiarowym przeciwnikiem takim jak Rosja. Posiadanie broni nuklearnej daje Paryżowi prestiż, ale nie przekłada się na gotowość do prowadzenia wojny konwencjonalnej na wschodzie kontynentu, chyba nikt w to nie wierzy, by Francuzi chcieli umierać za przysłowiowy Gdańsk czy Szczecin... ( tak, wiem w 1945 roku już im się to zdarzyło - 33. Waffen-Grenadier-Division der SS "Charlemagne" ;) dzielnie walczyła na Pomorzu z Sowietami i 1 AWP)

W efekcie Europie Zachodniej brakuje twardego militarnego kręgosłupa. Politycznie — to wciąż silne ośrodki decyzyjne. Militarnie — to struktury niezdolne do obrony nawet własnego terytorium, a co dopiero do przewodzenia całemu kontynentowi. Wielka Brytania, choć nadal posiada pewne zdolności, jest poza strukturami UE i sama mierzy się z problemami budżetowymi i kadrowymi w armii a ponadto problemem są narastające problemy wewnętrzne i decyzje władz UK, które tworzą z Wielkiej Brytanii kraj chory rodem z powieści Orwella...

Ta próżnia bezpieczeństwa przesuwa punkt ciężkości Europy. I tutaj pojawia się największa zmiana epoki: to Europa Środkowo-Wschodnia staje się realnym centrum militarnej siły kontynentu. Kraje naszego regionu — Polska, Finlandia, państwa bałtyckie, Rumunia, Czechy — inwestują znacząco więcej w obronność, rozwijają potężne zdolności produkcji amunicji, dronów i artylerii, rozbudowują rezerwy i zwiększają gotowość bojową.

To tutaj, a nie w Berlinie czy Paryżu, powstają armie gotowe do walki „pierwszego dnia”.
To tutaj rozumie się realność zagrożenia.
To tutaj rośnie determinacja i polityczna wola obrony.

Zwłaszcza Polska i Finlandia stają się fundamentami nowej architektury bezpieczeństwa Europy. Finlandia dysponuje największą i najlepiej przygotowaną rezerwą wojskową w Europie oraz społeczeństwem odpornym, przyzwyczajonym do myślenia strategicznego. Polska natomiast prowadzi najszybszą i największą modernizację armii w Europie, budując własny przemysł zbrojeniowy i zwiększając gotowość operacyjną. Problemem jednak pozostaje wdrukowane w głowy naszych polityków poczucie podległości i strach przed stawianiem wielkich celów dla RP. Ale tą szansę musimy wykorzystać gdyż prędko się ona nie powtórzy a ponadto musimy iść tą drogą. Nie ma innego wyjścia, bo w przeciwnym wypadku ponownie skończymy pod niemieckim lub rosyjskim butem.

Po raz pierwszy od wielu dekad centrum bezpieczeństwa przenosi się z Zachodu na Wschód. Nie z powodu polityki, lecz z powodu twardych faktów: tu są armie, które muszą realnie walczyć by przetrwały Narody, tu jest gotowość, tu jest zrozumienie zagrożenia.

Dla Polski to historyczna szansa — być może największa od kilkuset lat. Możemy stać się kluczowym graczem w Europie, liderem regionalnym i państwem, które współtworzy nową architekturę bezpieczeństwa kontynentu. W świecie, w którym USA nie są już gwarantem bezwarunkowego bezpieczeństwa, a Zachód nie ma realnej siły militarnej, przyszłość Europy coraz bardziej zależy od państw położonych na linii frontu. Niestety państwami kierują politycy i oni są najsłabszym ogniwem, tym bardziej wówczas gdy nie ma pewności co do tego gdzie ukierunkowana jest ich lojalność, jakie są ich motywacje lub zdolności.


4. Co ta strategia oznacza dla Polski?

Polska jest na strategicznym froncie NATO, ale dokument ze Stanów daje nam bardzo jasny sygnał:

Musimy zakładać, że w kluczowym momencie Ameryka może nie być tak obecna, jak do tej pory.

Co to oznacza konkretnie?

Musimy zwiększyć samodzielność obronną

Nie tylko modernizacja, czy budowa świadomości społeczeństwa ale:
– zdolności produkcyjne amunicji,
– własne technologie,
– systemy obrony powietrznej,
– rozwój cyberobrony

Obecność USA w Polsce może zostać ograniczona

Nie jutro, nie za tydzień.
Ale trend jest czytelny: Amerykanie nie chcą „wiecznej obecności” w Europie. Nie stać ich na to, wobec przekonania o rychłej wojnie z Chinami na Pacyfiku ( pogadajcie z żołnierzami USMC jakie są tam nastroje obecnie).

Polska musi budować regionalny blok obronny

Z Litwą, Łotwą, Estonią, Finlandią, Rumunią oraz ze Szwecją i Norwegią — krajami, które realnie widzą zagrożenie.

Relacje z USA staną się bardziej twarde

Będzie mniej sentymentu, więcej transakcji.
Polska musi być partnerem oferującym:
– realne zdolności,
– inwestycje w sprzęt USA,
– udział w projektach technologicznych.

Ale przede wszystkim musimy jako Państwo pokazać, że jesteśmy zdolni do przywództwa i do podejmowania własnych, suwerennych decyzji. By nabyć tą umiejętność musimy przestać myśleć o Polsce jako o jednym z członków UE lecz musimy zacząć myśleć o Polsce jako przyszłym i jedynym gwarancie bezpieczeństwa Europy, który będzie głównym graczem przy unijnych stołach posiadającym najmocniejsze karty a do tego kilka zapasowych asów w rękawie. Niestety w obecnej chwili nasi politycy odpowiadający za kierunek w którym się obecnie poruszamy, wcielają się w role posłusznych kamerdynerów Starej Europy.

Europa Zachodnia nie obroni wschodniej flanki

Berlin i Paryż wciąż nie mają ani armii, ani determinacji — musimy zakładać, że pierwsze godziny i dni ewentualnego konfliktu będą spoczywały na nas i regionie, nie na Zachodzie.


5. Czy to koniec NATO, jakie znamy?

Nie.
Ale to NATO o zupełnie innym charakterze.

Sojusz zostanie — ale USA oczekują, że Europa zacznie ponosić dużo większą część ciężaru i odpowiedzialności.
To nieformalna, ale jasna zmiana równowagi.


6. Podsumowanie: Europa wchodzi w nową epokę

Nowa strategia USA to nie jest drobna korekta.
To zmiana filozofii globalnej, a jej skutki będą widoczne przez dekady.

Najważniejsze wnioski:

  • Europa nie jest już strategicznym priorytetem USA.
  • Polska musi przygotować się na większą samodzielność.
  • Zagrożenie ze strony Rosji nie zniknie — wzrośnie i wcale nie chodzi o ich siłę militarną lecz raczej o ich silne wpływy w Niemczech jak i zdolność Rosji do realizacji gróźb i nieprzewidywalność.
  • Sojusz z USA będzie trwał, ale stanie się dużo bardziej transakcyjny.
  • Polska ma szansę stać się liderem bezpieczeństwa w regionie — jeśli dobrze wykorzysta moment i zerwie z dotychczasową polityką uległości wobec Zachodu.
💡
jeśli się ze mną nie zgadzasz lub masz chęć wypowiedzieć się tutaj - zasubskrybuj bloga i komentuj